Bez tego pojawia się ostatnia faza: kres miłości. Nie wszystkim się udaje. Kiedy zanika zarówno namiętność (na to nie ma lekarstwa), jak i bliskość (na to jest wiele lekarstw), pozostaje tylko zaangażowanie i na nim opiera się wspólne trwanie razem.
Ludzi online: 401, w tym 18 zalogowanych użytkowników i 383 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.
Coraz częściej miałam wewnętrzne przeświadczenie i prowadzenie, żeby stworzyć kurs, który przez rok przeprowadzi ludzi od lęku i cierpienia do życia bez myśli, bez cierpienia. Obecnie już ponad 500 osób go ukończyło a 800 osób jest w procesie rocznym. W moim głębokim odczuciu błogość jest naszym naturalnym stanem.
Dziś uświadomiłam sobie jak ciężko żyć bez miłości. Wiem nie jest to odkrywcze stwierdzenie i wcale nie oznacza, że nagle mnie oświeciło, ale nagle zaczęłam być bardziej wyczulona na oznaki uczucia w otaczającym mnie świecie. Miłość jest podstawą naszej egzystencji. Obojętnie, w jakiej postaci.. czy do mężczyzny(kobiety), rodziców, przyjaciół. Miłość jest częścią nas, jest nam niezbędna do życia niczym tlen. Bez niej dusimy się, szalejemy, zachowujemy się w moim życiu pojawił się ktoś, na kim bardzo mi zależy. Cały mój świat się zmienił…Wcześniej długo byłam sama i było mi z tym dobrze, choć bywały ciężkie momenty. Jednak zawsze wiedziałam, że są ludzie, którzy mnie kochają, wysłuchają, pomogą. Jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom za to jak mnie wychowali. Często zarzucałam im, że są nadopiekuńczy i trzymają mnie pod kloszem, ale przynajmniej wiedziałam, że mnie kochają, że mogę na nich liczyć w każdej sytuacji. Dzięki nim jestem taka, jaka jestem i też potrafię dziś smutną rozmowę z osobą na pozór bardzo uśmiechniętą, otwartą, spontaniczną. Zawsze w tłumie zwracała swoją uwagę wyglądem i szalonymi pomysłami. Jednak, gdy znajdzie się tylko w zaciszu swojego pustego domu zmienia się nie do poznania. Ogarnia ją ogromny smutek i rozpacz. Dzwoni i pisze do wszystkich znajomych by, choć przez chwilę porozmawiać z innymi ludźmi. Czasami jej zachowanie staję się wręcz nachalne, natarczywe i bardzo męczące dla innych. Często zraża tym do siebie ludzi. Chciałam z nią porozmawiać, wyjaśnić, że nie pomoże sobie zatapiając się we własnym smutku, upajając się swoją samotnością. Niestety moje słowa padają w próżnie. Jestem bezradna i bezsilna. Nie umiem jej pomóc. Powiedziała mi za to coś, co potem zrozumiałam, iż jest najsmutniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszałam. „Wiesz, dlaczego taka jestem? Bo mnie nikt nigdy nie kochał”.Tak bardzo potrzebowała miłości, tak bardzo jej szukała,że w pewnym momencie zapomniała, czego tak naprawdę szuka i jak ma to wyglądać. Im bardziej jej szukała, tym bardziej oddalała się od możliwości osiągnięcia celu. Przestała rozumieć, czym jest miłość. Czy można żyć bez miłości? Jak widać można, ale dziwne jest to życie? Jedno wielkie poszukiwanie….Teraz już wiem, że najgorszym uczuciem jest nie zawiść, zazdrość czy nienawiść…tylko brak czucia…
Ale zycie nie zawsze jest czarno-biale. Proste jak drut. Wiadomo, ze nie chce byc sama ale nie chce sie tez obudzic za 5 lat i stiwerdzic ze juz dluzej nie wytrzymam. aaaa nie wiem, ehhh
„Życie bez miłości jest jak czarodziejska latarnia bez światła” te słowa Goethego pokazują prawdę o człowieku, o każdym z nas – któż chciałby żyć w ciemności? Miłość jest poszukiwana wszędzie i przez wszystkich. To ona czyni nas szczęśliwymi, pozwala brnąć przez trudy życia a jej brak sprawia, że życie najciekawsze nawet czy najbardziej luksusowe wydaje się człowiekowi puste. Czy jednak można ją znaleźć? A znalezioną przytrzymać mocno przy sobie? Jeśli prawdą jest, że miłość jest największą tajemnicą świata, że podlegamy wszyscy jej sile i nic nie możemy zrobić, to chyba nie ma takiego sposobu. Mówią, że pojawia się sama, zwykle dopiero wówczas, gdy przestajemy jej szukać, mówią też, że sama niezapowiedzianie znika i nikt nic nie może na to poradzić. Że jest jak obłęd, silna i nieokiełznana, wszechogarniająca. Wprowadza chaos i zamieszanie, odbiera rozum, gubimy się w niej. Nieprzypadkowo Święty Walenty jest jednocześnie patronem zakochanych i... szalonych. Jeśli miłość wraz z całą swoją niewyjaśnioną tajemnicą jest zupełnie irracjonalną i jednocześnie potężną siłą, rzeczywiście nie możemy nic zrobić. Musimy czekać na jej nadejście, cieszyć się jej każdą chwilą, a kiedy odejdzie cierpieć. Stąd chyba rada: „sekret szczęścia, a przynajmniej spokoju, leży w tym, żeby wyeliminować romantyczną miłość z życia, bo to ona sprawia, że człowiek cierpi. Tak żyje się spokojniej i lepiej się bawi, zapewniam cię” – jakiej udziela Mario Vargas Llosa. Tylko, że wtedy decydujemy się właśnie na życie bez światła czarodziejskiej latarni... Ale jeśli to nie prawda? Jeśli miłość nie jest aż tak tajemnicza, chaotyczna i niewytłumaczalna? Jeśli żyliśmy w błędzie a czarodziejskie światło latarni cały czas było na wyciągnięcie ręki? Może jednak mogę panować nad miłością swoją wolą, podjąć decyzję kochania i w niej trwać codziennie potwierdzając ją czynami? Mogę zrozumieć miłość. Mogę zdecydować się na miłość. Jeśli tak, to miłość może być wyborem, który raz podjęty wypełni ludzkie istnienie, nada sens kolejnym dniom. Sztuką, która ani łatwa, ani prosta nie jest, ale jest możliwa do opanowania. Porywające uczucia mogą współpracować z rozumem i budować razem, wspólnie coś trwałego i solidnego, coś na czym można oprzeć życie. Miłość wcale nie musi przychodzić nagle i równie nagle przemijać, można nad nią panować. Może nieść ze sobą raczej radość i spełnienie niż chaos i ból. Jest kosztowna, to prawda, pochłania życie. Kiedy kocham, przestaję należeć do siebie, przestaję szukać swojego tylko dobra – jestem gotowa nawet je poświęcić, jeśli na szali, po drugiej stronie, jest dobro kochanej przeze mnie osoby. Czy warto? Cóż, drogocenne rzeczy takie już są – dużo kosztują.
Potrzebujemy powietrza by żyć. Trwaniem w braku miłosci nie stworzysz tej miłosci więcej i podobnie jak w pokoju bez powietrza będzie ci coraz gorzej, będziesz widział mniej trzeźwo z powodu “niedotlenienia miłości“ , organizm zacznie słabnąć a Ty przestaniesz ufać sobie. Brak miłości może powodować różne objawy w ciele
„Życie bez miłości to jak powietrze bez tlenu” – takimi słowami rozpoczyna się mowa od autorki książki „Miłość wśród nas”, która stworzyła zbiór 17 opowiadań, poświęconych tylko i wyłącznie ludzkim emocjom i problemom związanych z lokowaniem swoich uczuć. Książka Hanny Marii Janiny Kasperskiej zainteresowała mnie niemal od razu. Po pierwsze – mam ogromną słabość do zbioru luźnych tekstów, a po drugie wspaniała okładka, na której tle można zauważyć ciało pięknej, delikatnej i naturalnej kobiety sprawia, że czytelnik zaczyna zastanawiać się, co może znaleźć w tej niepozornej lekturze. Jak się okazuje – pod wspaniałą oprawą graficzną kryły się słowa pełne lęku, nieszczęścia, ale też i niezapomnianej, czasami chwilowej, radości i upragnionych wspomnień. „Miłość wśród nas” to zbiór nowel, w których autorka ukazuje jak miłość momentalnie potrafi skomplikować życie człowieka. Każda z historii ukazuje inny rodzaj uniesień, mający pozytywny bądź negatywny finał. Hanna Maria Kasperska lekkim piórem pisze o ogromnych uczuciach, które niekiedy wydają się być dojrzałymi wyznaniami, a kiedy indziej – pozorną grą, nie mającą praktycznie żadnej racji bytu. Trudno czasami rozróżnić prawdziwe, wieczne emocje od pożądania i namiętności, jakich również nie brakuje w tejże lekturze. Postaci borykają się z wieloma problemami, poszukując przede wszystkim szczęścia oraz poczucia bezpieczeństwa. Pisarka przedstawia miłość, która nie zostaje zerwana pomimo upływu lat i ogromnej odległości, życie ze schizofrenikiem, będące wieczną walką o rzeczy, które inni dostają bez żadnych zbędnych słów, uczucie duchownych do kobiet i ich stosunek do grzechu czy też wykorzystywanie ludzi do zaspakajania własnych potrzeb w przypadkowych sytuacjach. Liczące sobie kilkanaście stron opowiadania, przedstawiają jak wiele odmian możemy rozróżnić, począwszy od tych miłości, niosących radość, a kończąc na tych, które wywołują jedynie łzy i smutek. Codzienne życie ludzi z różnych grub społecznych pokazuje nam również, że nigdy nie wiadomo z jakiej strony oraz kiedy dokładnie przyjdzie czas, gdy na zawsze zwariujemy dla osoby, która nieodwołalnie odmienia naszą egzystencję. Książkę czyta się z ogromną przyjemnością i lekkością. Łatwo można oddać się ukazanym historiom, z zainteresowaniem śledząc losy bohaterów, postępujących niekiedy irracjonalnie, co tłumaczy ich wewnętrzny stan, jaki niekiedy naprawdę trudno opisać. Hanna Maria Kasperska bardzo dokładnie oddała to, co drzemało w umysłach jej postaci, nie potrafiących czasami poradzić sobie z natłokiem myśli i zdarzeń. Ukazanie historie biją swoją autentycznością i myślę, że ci, którzy już kiedyś oddali swoje serce doskonale zrozumieją przesłanie tejże lektury, której zakończenie nieraz mnie zaskoczyło. Swoim lekkim piórem autorka przedstawia, jak szybko można zapomnieć o tym, że w życiu liczy się przede wszystkim wolność i nikt nie powinien jej tracić tylko dla tego, że pragnie czyjegoś zainteresowania. Szacunek względem własnej osoby powinien być najważniejszy, a jeżeli człowiek, którego kochamy nie potrafi tego zrozumieć – tak naprawdę nie jest wart naszych uczuć. Oczywiście są też szczęśliwe historie, pełne blasku i radości, mające niekiedy niestety tragiczny finał. Bolesne jest chyba najbardziej to, że zdarza się, że bohaterowie spotykają na swojej drodze persony, wydające się być tymi ludźmi, jakich poszukiwali przez kilkanaście lat. Jednakże z czasem nadchodzi myśl bądź też i lepiej poznają tych, których pokochali, pokazujące, jak bardzo pomylili się, związując się z człowiekiem, nie zasługującym na ich zaufanie. „Miłość wśród nas” niewątpliwie zasługuje na polecenie, bowiem jest to utwór, który na pewno spowoduje, że niejeden odbiorca inaczej spojrzy na świat, w którym funkcjonuje. Czasami trudno dostrzec czyjeś zaangażowanie czy też cierpienie, ukrywane pod sztucznym uśmiechem. Hanna Maria Janina Kasperska bardzo dobrze ukazała ludzkie emocje i głównie dlatego też polecam tę książkę.
Czarne myśli obciążają Ci głowę, odciągają Cię od pozytywnych aspektów spotkania, energia Twoja się wyczerpuje, gromadzą się niefajne emocje, które wprawiają Cię w nienajlepszy nastrój. Możesz pomyśleć, po co w ogóle jadę, teraz korek, spotkanie nie wyjdzie, dziś wszystko jest przeciwko mnie. Jak sądzisz jak wtedy
Dzieciństwo to okres, w którym bardzo często decydują się sprawy tak ważne, jak kształt naszych relacji z bliskimi w dorosłym życiu. Szczęśliwy start, dorastanie w poczuciu akceptacji i miłości jest najlepszym co możemy dostać od rodzinnego otoczenia. Niekochane dzieci wyrastają często na niepotrafiących kochać (również siebie) dorosłych. To „nieumiejętne kochanie” unieszczęśliwia i sprawia, że bardzo trudno im ułożyć sobie życie. Niekochane dziecko to: Dorosły, który nie potrafi poradzić sobie z poczuciem wstydu Wychowywał się w przekonaniu, że coś musi być z nim „nie tak”: nie zasłużył przecież nawet na miłość rodziców. Mama i tata to (niezależnie od tego jacy są) w dziecięcym świecie fundament, ostoja, bezpieczny port. Niekochane dziecko rośnie w przekonaniu, że to, co od nich dostaje, powinno mu wystarczać. Nie rozumie jeszcze skąd bierze się ciągle poczucie osamotnienia. Dorosły wie już jak powinny wyglądać prawidłowe relacje w rodzinie i odczuwa wstyd, z tego powodu, że doświadczył czegoś zupełnie innego, czegoś, co prawdopodobnie sam piętnuje. Żyje w poczuciu tęsknoty za czymś, co się nie wydarzyło: za bezpieczeństwem wypływającym z przekonania, że jest się kochanym. Ale w głębi duszy i tak uważa, że nie zasługuje na miłość. Dorosły, który nie potrafi zaufać Ludzie, którzy mają dobre relacje z rodzicami wierzą w miłość i rozumieją, że nad związkiem z bliską osobą trzeba stale pracować, trzeba się starać. Dorośli niekochani w dzieciństwie nie potrafią się odnaleźć w sytuacji, w której ktoś obdarza ich bezwarunkową miłością. W najszczerszym uczuciu doszukują się fałszu, podejrzewają kłamstwa, zdrady i oszustwa. Dorosły wymagający od siebie zbyt wiele Jeśli otrzymałeś w dzieciństwie wsparcie, jeśli mówiono ci, że dzięki swojej pracy i talentowi jesteś w stanie spełniać swoje marzenia, jeśli uczono cię, że każda porażka to błogosławieństwo, dzięki któremu dowiadujesz się czegoś o sobie i zdobywasz doświadczenie – jako dorosły będziesz potrafił ocenić ryzyko i sens podejmowanych przedsięwzięć. Ci z nas, którzy jako dzieci ciągle słyszeli tylko, że „nie dadzą rady”, „są głupi, niezdolni, leniwi” i „do niczego się nie nadają” mają wobec siebie często bardzo wysokie, wręcz nierealne oczekiwania. Są wymagający do bólu: wymagają, choć wiedzą, że czemuś prawdopodobnie nie podołają. Podejmują jednak wyzwanie z dwóch powodów: po to by choć na chwilę udowodnić sobie (a także, nieświadomie, rodzicom), że jednak są coś warci; oraz po to, żeby udowodnić sobie (w razie porażki), że rzeczywiście są do niczego. W tym ostatnim wypadku, łatwiej im wytłumaczyć sobie fakt, że nie otrzymali od rodziny miłości i akceptacji. Dorosły, który ma problem z tolerancją Problem ten może się objawiać w różny sposób: od wycofaniem i niechęcią w stosunku do nowych znajomości, albo nawet tak skrajnymi postawami jak homofobia czy ksenofobia. Wynika z głęboko zakorzenionych kompleksów i nienawiści do samego siebie. Niekochany dorosły bardzo długo przekonuje się do nowych przyjaciół czy sąsiadów, lub odwrotnie – (pozornie) wita ich z przesadną życzliwością, a niechęć dusi w środku, czując, że jest to niewłaściwe. Dorosły zbyt impulsywny lub zbyt wycofany A przede wszystkim niepewny czy zachowuje się tak, jak powinien. Niekochany w dzieciństwie dorosły emocjonalnie przypomina rozbitą na maleńkie kawałki filiżankę z porcelany. Stale próbuje zdobyć czyjąś akceptację, miota się więc działając raz spontanicznie i bardzo impulsywnie, raz chowając się do swojej żółwiej skorupki. Ktoś, kto wychował się w emocjonalnej chłodni i nie doświadczył miłości rodziców, nie został wyposażony w fundament, potrzebny do stworzenia dobrych, naturalnych relacji z innymi ludźmi. Ma problem z odróżnieniem co jest w takich relacjach „normalne”, a co poza normę wykracza. Prowadzi zazwyczaj chaotyczne, niepoukładane życie, często także ucieka w świat fantazji. Miłość jest najlepszą inwestycją jaka możesz podarować swojemu dziecku.
Artysta poświęcał się sztuce, w wolnych chwilach realizując swoją pasję do filmu. Na nagraniach uwielbiał uwieczniać efekty postępującej pracy przy obrazach, ich wspólne mieszkanie, ale również ukochaną żonę. Zofia Beksińska jest główną bohaterką pokaźnej części prywatnego archiwum rodziny.
piórem2 Myśl 15 sierpnia 2021 roku, godz. 19:15 27,4°C Życie bez miłości jest jak dieta bezmięsna. Poprzedni tekst Następny tekst Tekst nie został dodany jeszcze do żadnego zeszytu. HrabiaGreg 15 sierpnia 2021 roku, godz. 23:53 Jednak dieta i miłość musi być zrównoważona - bo albo anoreksja albo otyłość i bez znaczenia czy jest mięso czy nie ;) piórem2 Bożena 15 sierpnia 2021 roku, godz. 23:56 Preferujesz wielkie żarcie? Eneida Lawinia 15 sierpnia 2021 roku, godz. 21:51 Życie bez miłości to głodówka :-)
. 23 320 159 140 47 14 379 158
zycie bez milosci jest jak