Skład i liczebność wojsk, które wzięły udział w bitwie pod Grunwaldem po dziś dzień jest przedmiotem sporów historyków. Nie ulega jednak wątpliwości, że siły polskie były większe od wojsk zakonnych. Jedne z najdokładniejszych obliczeń, przeprowadzone przez prof. Andrzeja Nadolskiego, szacują siły krzyżackie na około 15
Autor książki „Bóg urojony” kreśli obraz „antypatycznego bóstwa”, które jednak nie przypomina tego Boga, w którego wierzą chrześcijanie. Nieewolujący obraz Jahwe, ewolucja wszystkiego Richard Dawkins, znany w Polsce przede wszystkim jako autor Boga urojonego, zagorzały darwinista i zaciekły ateista, przedstawia swoim czytelnikom zniekształcony obraz Boga, którego jakoby prezentuje Biblia. Oczywiście celem jego kampanii — tak przynajmniej twierdzi — nie jest walka z Bogiem chrześcijańskim, ale w ogóle z Bogiem: „Celem mojego ataku nie jest żaden konkretny Bóg czy bogowie. Atakuję Boga, wszystkich bogów, wszystko i cokolwiek nadnaturalnego, gdziekolwiek i kiedykolwiek zostało (lub jeszcze zostanie) wynalezione” (R. Dawkins, Bóg urojony, przekład: Szwajcer, Warszawa 2012, s. 65; dalej podaję jedynie numery stron tej książki). Jednak ze względu na kulturę, w jakiej przyszło Dawkinsowi prowadzić tę — przyznać należy — diabelsko ambitną batalię, siłą rzeczy zająć się musiał on tym, co czytelnikom oraz ponoć jemu samemu jest najbardziej znane. Dlatego dostanie się głównie „starotestamentowemu potworowi” (s. 77), którego obdarzy niewybrednymi epitetami — Bóg Starego Testamentu to: zawistny (i dumny z tego), małostkowy i niesprawiedliwy typ, z manią na punkcie kontrolowania innych i niezdolny do wybaczania, mściwy i żądny krwi zwolennik czystek etnicznych, mizogin, homofob i rasista, dzieciobójca o skłonnościach ludobójczych (oraz morderca własnych dzieci przy okazji), nieznośny megaloman, kapryśny i złośliwy tyran (s. 57), antypatyczne bóstwo cierpiące na chorobliwą wręcz obsesję na tle restrykcji seksualnych (por. s. 66). Oczywiście Dawkinsa „pojęcie Boga jest karykaturą, obrzydliwym bóstwem, które każdy mógłby się czuć zobligowany odrzucić” (M. Novak, Boga nikt nie widzi. Noc ciemna ateistów i wierzących, przekład: M. Pasicka, Kraków 2010, s. 89). Ale Bóg musi okazać się straszniejszy, niż go chrześcijanie malują, bo z takim łatwiej walczyć, albo inaczej: bo takim bogiem łatwiej będzie się posłużyć w walce z wierzącymi. Na ile dobrze rozumiem tyleż bogatą treściowo (polskie wydanie liczy sobie ponad pół tysiąca stron!) co mętną intelektualnie i wewnętrznie sprzeczną pozycję, autorowi Boga urojonego chodzi o wstrząśnięcie czytelnikiem przywykłym do tego, że na fundamencie Biblii opowiadającej o „psychopatycznym zbrodniarzu ze Starego Testamentu” (s. 67) ludzie wierzący wciąż budują swoją moralność; tak, w rozumieniu Dawkinsa — bo przecież nie chrześcijan — Biblia służy przede wszystkim jako podręcznik moralności. Bardzo znamienna, by nie rzec nieuczciwa, jest ta niesymetria pomiędzy tłumaczeniem wszystkiego w kluczu darwinistycznej ewolucji, a nieuwzględnieniem, że obraz Boga może również podlegać ewolucji; właśnie, Bóg jest niezmienny, ale Pismo święte nie jest przecież traktatem teologicznym, dlatego — uważa niemiecki teolog — „nie szkicuje nawet jakiegoś jednowymiarowego, wygładzonego, zgodnego ze wszystkim i zharmonizowanego obrazu Boga (...) Biblia opowiada o doświadczaniu Boga” ( Krieger, Przemoc w Biblii, przekład: A. Wałęcki, Kraków 2004, s. 79). Tym bardziej dziwna to niesymetria, że guru ateistów podejmuje się potem konstruowania teorii (zresztą iście fantastycznej, ale na pewno nie naukowej) tłumaczącej ewolucję systemów religijnych, w tym chrześcijaństwa. Niemodne hipotezy o Jezusie, Trójca wyśmiana Tragikomicznie dzieje się wtedy, gdy Dawkins wkracza na teren teologii i snuje hipotezy jak mały Rysio na lekcji religii w gimnazjum. Ślizganie się po powierzchni prawd objawionych może niektórych rozbawić, ale przy okazji ośmiesza Dawkinsa. Jak wtedy, gdy podaje on nie do udowodnienia tezy o ewolucji religii od pierwotnego animizmu, przez politeizm po „monoteistyczny szowinizm” (s. 59). Na tym tle ateiści jawią się awangardą: odrzucają po prostu o jednego boga więcej, za to katolicy zdają się pozostawać — trudno powiedzieć, czy Dawkins raczy wciąż raczyć czytelnika swoim dowcipem, czy też pisze już poważnie — politeistami z ich panteonem bóstw (wierzą w Trójcę, czczą Maryję i świętych). Sarkazm i bezbrzeżne zdziwienie walczą o lepsze, gdy zastanawia się nad ponoć nikomu niepotrzebnymi sporami teologicznymi — jest to dla niego jedynie „dzielenie włosa na czworo” (s. 61) bo przecież co to za różnica, „czy mamy jednego Boga w trzech częściach, czy trzech Bogów w jednym?” (s. 61). Profesor Oksfordu (w czasie pisania książki, dziś już na emeryturze) pracuje według algorytmu: najpierw teza, potem dowody. Ta zaiste naukowa metoda pozwala mu sięgać wybiórczo do wielu hipotez podważających wiarę w Jezusa, które już wielokrotnie zostały albo obalone, albo zastąpione kontrhipotezami; ot, na przykład ta, jakoby Jezus był jedną z wielu charyzmatycznych osobowości, na dodatek nie wykraczającą poza mentalność żydowskiego środowiska, w którym żył; to Paweł z Tarsu miał ponoć otworzyć powstającą sektę chrześcijan na pogan. Oczywiście nie musi Dawkins znać wszystkich badań egzegetycznych, podobnie jak nie musi się wypowiadać na temat niektórych z nich. Gdyby jednak dysponował większą znajomością zagadnienia, zrozumiałby obecnego papieża, który zauważa, że kolejne rekonstrukcje Jezusa stają się raczej „fotografiami ich autorów i ich własnych ideałów niż ukazywaniem Ikony, która straciła wyrazistość” (J. Ratzinger-Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1: od chrztu w Jordanie do Przemienienia, przekład: W. Szymona, Kraków 2007, s. 6). Niezrażony swoją ignorancją może Dawkins sugerować, że mimo iż „ciapowata persona” (tak odbiera on prezentowanie Jezusa w pobożności chrześcijańskiej) jest „mdłym przeciwieństwem” (por. s. 58) Jahwe, „autentyczne świadectwa historyczne, iż Jezus Chrystus rzeczywiście przypisywał sobie boski status, są dość wątłe” (s. 137), a w każdym razie trylemat podany przez Lewisa (przypomnijmy: jeśli Jezus twierdził, że jest Bogiem, musiał być albo kłamcą, albo szaleńcem, albo naprawdę Bogiem) należy uzupełnić o to, czego nikt (poza Dawkinsem, o skromności ludzka!) nie zauważył: mógł przecież „szczerze i uczciwie się mylić” (s. 137). A może jednak w ogóle nie istniał, jak twierdzono w radzieckich encyklopediach? Czemu nie pójść, panie „jaśniaku”, na całość? I rzeczywiście, w ferworze polemicznym tak się zagalopuje Dawkins, że naprawdę to zasugeruje — może nie wprost, wszak nie warto robić z siebie aż takiego pośmiewiska, ale jednak: „niektórzy historycy wysuwają hipotezę — nie znajdującą szerszego poparcia — ze Jezus Chrystus nigdy nie istniał”, jednak „najprawdopodobniej jest postacią historyczną” (s. 143). Fundamentalistyczna lektura Biblii, czytanie wybiórcze I bez pomocy Dawkinsa chrześcijanie miewają problemy z właściwym odczytaniem „mrocznych” kart Starego Testamentu, ale przecież posiadają drogę wyjścia z tego problemu — zrozumienie, że „Objawienie biblijne jest głęboko zakorzenione w historii. Zamysł Boży odsłania się w niej stopniowo i urzeczywistnia się powoli na kolejnych etapach pomimo oporu ludzi (...) Objawienie jest dostosowane do kulturowego i moralnego poziomu odległych epok... (Benedykt XVI, adh. Verbum Domini, nr 42). I jeśli cytowany dokument poświęca jedynie jeden numer na sto dwadzieścia cztery (bo tyle liczy cała adhortacja), to Dawkins rozdmucha problem do granic możliwości, oczywiście wybierając tyleż subiektywnie, co świadomie stronniczo najbardziej sensacyjne wątki (jak wyliczyli autorzy książki Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa, na 14 odwołań do Starego Testamentu 12 dotyczy Pięcioksięgu, a pozostałe dwa Księgi Sędziów — por. A. McGrath, McGrath, Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa, przekład: J. Wolak, Kraków 2007, s. 104) z Biblii, która jest według niego jedynie przypadkową antologią niepowiązanych tekstów (por. s. 321-322). Nie interesuje profesora prawda, zatyka uszy przed faktem, że chrześcijanie twierdzą, iż znają kryterium interpretacji Pisma, którego lektura „wymaga zdobycia odpowiedniej wiedzy poprzez formację, która odczytuje teksty w ich kontekście historyczno-literackim i w perspektywie chrześcijańskiej, dla której ostatecznym kluczem hermeneutycznym jest Ewangelia oraz nowe przykazanie Jezusa Chrystusa, urzeczywistnione w Misterium Paschalnym” (Verbum Domini, nr 42). Pretensjonalnie zdaje się Dawkins odkrywać przed czytelnikiem Amerykę, a tymczasem jego sposób interpretacji Biblii zbliża się niebezpiecznie do tego prezentowanego przez amerykańskich fundamentalistów, z którymi walczy; staje się „więc częścią problemu, nie jego rozwiązaniem” (Bóg nie jest urojeniem, s. 53). Jak fundamentaliści mają „tendencję wierzyć, że ponieważ Bóg jest bytem absolutnym, każde z Jego słów ma wartość absolutną, niezależnie od wszelkich uwarunkowań ludzkiego języka” (Jan Paweł II, Przemówienie na temat interpretacji Biblii w Kościele, nr 8), tak Dawkins tak właśnie absolutnie literalnie odczytuje Stary Testament (zresztą, zna tylko dwie metody egzegetyczne: czytanie według litery albo alegoryczne); jak tamci wierzą, iż Pismo niejako spadło z nieba (skoro autorem jest tylko Bóg), tak ten wierzy chyba, że księgi wychynęły z nieistniejącego piekła. No cóż, w czasie wojny nie ma miejsca na takie subtelności, jak katolickie rozumienie Bosko-ludzkiej natury ksiąg natchnionych, z którego wynika, że Pismo nie jest gotowym systemem wiary, nie stanowi traktatu teologicznego, ale jest pełnym napięcia świadectwem relacji Boga i człowieka. Jeśli „fundamentalizm zachęca, nie mówiąc o tym, do pewnej formy samobójstwa myśli (...), ponieważ nieświadomie myli ludzkie ograniczenia biblijnego orędzia z Boską treścią tegoż orędzia” (Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Biblii w Kościele, I, F), to Dawkins właśnie popełnił intelektualne samobójstwo. Zostawmy denata w spokoju, z kolei niech on nie niepokoi wierzących anachroniczną lekturą Starego Testamentu czy ukazywaniem sprzeczności między Ewangeliami, które jakoby były nie do pogodzenia. Dogmatyczny ateizm w walce, pokrzepienie serc Powiedzmy w końcu to, od czego być może trzeba było zacząć: publikację Dawkinsa trzeba czytać z odpowiedniej perspektywy, której zresztą dostarcza on sam, gdy przywołuje jako jeden z czterech głównych filarów swojej książki postawę, którą nazywa „dumą ateisty” (to nawiązanie do „Gay pride”): „To żaden wstyd być ateistą. Przeciwnie! Możesz — i powinieneś — szczycić się tym, że jako ateista kroczysz przez świat z podniesionym czołem, śmiało kierując wzrok ku najdalszym horyzontom” (s. 13). Jeśli być ateistą to nie wstyd, to już ateistą o tak ograniczonych horyzontach jak Dawkins — jednak trochę powinno być wstyd. Ale oczywiście trzeba odłożyć na bok te złośliwości, by wypowiedzieć uszczypliwą prawdę: Bóg urojony to nic innego jak pełna pasji pozycja pisana „ku pokrzepieniu serc” ateistów. W związku z tym Michael Novak notuje swoje odczucie towarzyszące lekturze: „Zdziwiło mnie, że profesor okazał się takim prozelitą (...) Jednak tym, co w książce Dawkinsa zdziwiło mnie najbardziej, jest jej defensywność. Autor opisuje ateistów, zwłaszcza w Ameryce, jako cierpiących na samotność, brak społecznego poszanowania, duchową izolację i mających niską samoocenę” (Boga nikt nie widzi, s. Upadły naukowiec zastępuje „skrupulatne, poparte dowodami przemyślenia turbonakręconą retoryką i w wysokim stopniu wybiórczą manipulacją faktami” (Bóg nie jest urojeniem, s. 11). Bóg urojony nie jest poważną intelektualnie pozycją, co nie znaczy że przesłania książki nie należy traktować poważnie. Rozgłos nadany książce w czasach popkultury i popnauki oraz świadomość sukcesu „dumy homoseksualisty” pokazuje, że trzeba uważnie przyglądać się tej nowej ideologii i uważać, czy nie pojawiają się próby odgórnego jej narzucania. Na razie o tyle trzeba by poważnie potraktować założony przez autora cel, który „zostanie osiągnięty, jeśli każdy religijny czytelnik, przeczytawszy ją pilnie od deski do deski, stanie się ateistą” (s. 17), że może on być zrealizowany nie przez uczciwe przekonywanie, ale przez zakrzyczanie czy zarechotanie słabiej wyrobionego intelektualnie i mało świadomego religijnie czytelnika. Niefrasobliwe podejście do tematu, nienaukowe teorie, mruganie do „swoich”, bombardowanie śmiechem „obcych” — to wszystko przypomina bardziej pseudointelektualne rozmowy podpitych studentów niż poważną dyskusję, i jeśli jest w tym jakaś prozelityczna moc, to raczej tylko wobec tych, którzy nie będą w stanie oprzeć się presji tego towarzystwa, które pracuje na sukces swojego guru (między innymi wykonując mrówczą pracę „pożytecznych idiotów” na jego stronie internetowej). Śmiech i strach myśleć o tych ślepych wielbicielach Dawkinsa, którzy zrobili mu taką klakę, że woda sodowa uderzyła mu do głowy, skutkiem czego z pozycji profesora jednej dziedziny śmie on wypowiadać się na wszystkie możliwe tematy nie mając o nich większego pojęcia; jak wysoko podnoszą czoła ku horyzontom, których nie sięga nawet ich mistrz? Karykatura karykaturzysty, portret realistyczny Do karykaturowania trzeba podchodzić z umiarem, w przeciwnym razie karykatura więcej powie o autorze niż o obiekcie karykatury. Stąd dwuznaczny tytuł mojego tekstu: karykatura Boga i chrześcijan autorstwa Dawkinsa staje się karykaturą autora Boga urojonego. Pozostaje nadzieja, że rzeczywisty Dawkins nie jest jednak taki prostacki, jak sam siebie maluje. W każdym razie skoro nie sprawdził się jako karykaturzysta, może podejmie się namalowania portretu realistycznego? Jeśli nie Boga, to przynajmniej siebie samego! Tekst ukazał się w „Egzorcyście” (2013) nr 7 (marzec). Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora opr. mg/mg
Bitwa pod Grunwaldem Jan Matejko Rysunek z opisami. autor: Iswychowawca. Klasa 4. Zawisza Czarny i bitwa pod Grunwaldem Koło fortuny. autor: Malgosiagosia66. Bitwa pod Grunwaldem SPRAWDZIAN 4 KLASA Test. autor: Stanekpl. Klasa 4 Historia. Zawisza Czarny i bitwa pod Grunwaldem Przebij balon.
W rocznicę jednej z największych bitew średniowiecznej Europy przedstawiamy garść dotyczących jej faktów i i ciekawostek. O tym, że Polska i jej sojusznicy pokonali w niej Zakon Krzyżacki wiedzą chyba wszyscy, ale czy wiesz, że: Słynne dwa nagie miecze, podarowane przez Krzyżaków wodzom wojsk sprzymierzonych, były przechowywane w skarbcu na Wawelu. Później trafiły do kolekcji Izabeli Czartoryskiej w Puławach, a w 1853 r. zostały wywiezione do Rosji i... przepadły. Techniczną nowinką użyta przez wojska polskie był średniowieczny odpowiednik współczesnego mostu pontonowego. Pozwolił on rycerzom królewskim na przeprawę przez Wisłę. Najbardziej znanym sprzymierzeńcem Władysława Jagiełły był pod Grunwaldem jego kuzyn, wielki książę litewski Witold. Ich polityka różniła się od siebie (Władysław chciał połączenia Litwy z Polską, a Witold - jej niezależności). Jednak Jagieło odmówił Krzyżakom deklaracji neutralności wobec inspirowanego przez Witolda antykrzyżackiego powstania na Żmudzi, co stało się bezpośrednią przyczyną ataku zakonu na Polskę. Nadzwyczaj pozytywny obraz księcia odmalował w swej kronice Jan Długosz - nazwał go litewskim ojcem Ojczyzny (pater patriae). Mniej znanym sojusznikiem króla Polski był chan tatarski Dżalal ad-Din. Krótko po bitwie powrócił on do Złotej Ordy i zbrojnie obalił dotychczasowego chana Temüra. Jego rządy nie trwały jednak długo - kilka miesięcy później został zabity przez swego brata i następcę Kerim Berdiego. Lepiej powiodło się drugiemu sprzymierzeńcowi korony polskiej, hospodarowi mołdawskiemu Aleksandrowi Dobremu. Jego długie panowanie było okresem rozkwitu Mołdawii. Najważniejszym źródłem historycznym mówiącym o tej bitwie była "Cronica conflictus Wladislai regis Poloniae cum Cruciferis anno Christi 1410" - to cenna relacja, bo spisana przez naocznego świadka i w roku, w którym bitwa się odbyła. Jej autorem mógł być podkanclerzy Królestwa Polskiego Mikołaj Trąba, późniejszy arcybiskup gnieźnieński albo sekretarz królewski Zbigniew Oleśnicki, późniejszy kardynał i biskup krakowski. Pole bitwy leży w okolicach wsi Grunwald, Łodwigowo i Stębark. Ta ostatnia nosiła niemiecką nazwę Tannenberg. W 1914 r. miała tam miejsce zwycięska dla Niemiec bitwa z Rosją. Dlatego bitwa pod Grunwaldem jest przez Niemców zwana pierwszą bitwą pod Tannenbergiem. W bitwie pod Grunwaldem wzięło udział około 30 tys. uczestników po stronie Polski i jej sprzymierzeńców oraz około 15-20 tys. po stronie Krzyżaków. « ‹ 1 › »

REKLAMA. Aby przejść do rzeczy, czyli do zreferowania epickiej przygody o powstaniu czeskiej wizji bitwy pod Grunwaldem, należy zacząć od zwrócenia uwagi na ciekawą sprawę. Alfons Mucha, autor czeskiej wersji obrazu, był „trochę” Polakiem, a Jan Matejko, twórca najbardziej znanego przedstawienia wydarzeń średniowiecznej bitwy

Ponad 1200 rekonstruktorów z bractw rycerskich weźmie udział w tegorocznej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, która odbędzie się w sobotę na Polach Grunwaldzkich. Większość rycerstwa ściągnęła już na miejsce i rozbiła obozowiska wzorowane na średniowiecznych. Kilkanaście rycerskich chorągwi, które mają uczestniczyć w sobotniej inscenizacji bitwy z 1410 roku, rozbiło już obozowiska na Polach Grunwaldu. Rekonstruktorzy mieszkają w namiotach wzorowanych na średniowiecznych, chodzą w strojach z epoki i gotują potrawy według ówczesnych mogą odwiedzać liczne kramy, w których rzemieślnicy oferują gliniane i drewniane naczynia, stylizowane ubrania, biżuterię, broń, zbroje, zioła i inne przedmioty związane ze średniowieczną tradycją i organizatorów w tegorocznej bitwie wystąpi ponad 1200 zbrojnych odtwórców historii z kilkunastu krajów. Kolejne 3 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci w średniowiecznych strojach będzie ich oczekiwać w obozowisku. Pod Grunwaldem spodziewanych jest też kilkadziesiąt tysięcy Grunwaldzie przebywa już Jacek Szymański, grafik komputerowy z Warszawy, który od 16 lat wciela się w rolę króla Władysława Jagiełły. Jak powiedział, tegoroczna bitwa tradycyjnie będzie rozgrywana według scenariusza opartego na wydarzeniach opisanych przez Jana Długosza."Widzowie zobaczą poselstwo z dwoma mieczami, atak krzyżackiego rycerza Dupolda von Koeckritza na Jagiełłę i zdobywanie taborów na koniec bitwy" - wyjaśnił Szymański. Jak dodał, z powodu oszczędności będzie natomiast znacznie mniej koni, a po bitwie nie odbędzie się tradycyjny wieczorny turniej konny podkreślił, że również i tym razem zwycięzcami inscenizacji zostaną połączone wojska polskie i litewsko-ruskie. Jak przypomniał, jest natomiast remis w wypadkach dowódców na polu bitwy. "W 1999 roku Wielki Mistrz spadł z siodła i koń nadepnął mu na nogę, powodując pęknięcie kości śródstopia. Rok później, to ja spadłem z konia po strzale z bombardy i złamałem obojczyk" - powiedział odtwórca roli gminy Grunwald Henryk Kacprzyk zapewnił, że organizatorzy są w pełni przygotowani na przyjęcie turystów. Z myślą o nich przygotowano kilkudniowy program imprez. Przewidziano koncerty i jarmarki, a w pobliżu rycerskiego obozowiska odbywają turnieje bojowe i wójta, w dniu inscenizacji turyści nie powinni utknąć w korkach. Zorganizowano ruch okrężny wokół Pól Grunwaldu, obowiązują zakazy zatrzymywania przy drogach dojazdowych, przygotowano 20 tys. miejsc dyrektora Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej Szymona Dreja, organizowana od 16 lat inscenizacja bitwy z Krzyżakami stała się jednym ze sztandarowych polskich produktów turystycznych. Przyciąga widzów z całego świata."W tamtym roku gościliśmy turystkę z Japonii, która wyróżniała się noszeniem tradycyjnego kimona. O naszej imprezie dowiedziała się z internetu. Przyleciała do Warszawy, potem dojechała pociągiem do Olsztyna, a stamtąd dotarła PKS-em pod Grunwald" - powiedział dyrektor ocenie Dreja, starcia bractw rycerskich pod Grunwaldem - chociaż nie są rekonstrukcją historycznej bitwy, a jedynie swobodną inscenizacją - stanowią "żywą lekcję historii"."Znam wielu młodych ludzi, którzy zaczęli od przebierania się za rycerzy i machania mieczem, a potem ukończyli studia z historii czy archeologii i zajmują się tym zawodowo" - powiedział Drej.
网上拍卖 ⭐ Karykatura - Bitwa pod Grunwaldem - Zdzisław Czermański, II RP. ⭐ 互联网实时竞价 访问 查看价格 🔷 Lictyuj w OneBid Dziś 612. rocznica bitwy. A oto słynny obraz Jana Matejki w wersji trójwymiarowej. YT dodane 16:27 0 Jana Matejko "Bitwa Pod Grunwaldem" - prezentacja 3D promocjamnw 1 / 1 oceń artykuł
Bitwa pod Grunwaldem obyła się 15 lipca 1410 roku. Uznawana jest za jedną z największych bitew średniowiecznej Europy, pod względem sił zgromadzonych na polu bitwy. Po stronie
Pomimo ulewy nad Grunwaldem trwają przygotowania do inscenizacji bitwy Nad Polami Grunwaldu przeszła w sobotę intensywna ulewa, ale przygotowania do inscenizacji bitwy trwają. Odbył się już apel grunwaldzki, podczas którego... 16 lipca 2022, 14:10 Bitwa pod Grunwaldem. Czy Krzyżacy byli ludźmi religijnymi? Czy 611 lat temu Władysław Jagiełło, gromiąc pod Grunwaldem Zakon Krzyżacki, pokonał chrześcijan, czy nienawistną, żadną łupów hordę ateistów-okrutników? 15 lipca 2022, 12:00 Historyk KUL: Bitwa pod Grunwaldem pokazuje znaczenie współpracy państw europejskich dziś Zwycięstwo pod Grunwaldem, u którego podstaw leży sojusz Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, pokazuje jak istotne jest współdziałanie państw... 15 lipca 2022, 10:08 Rocznica bitwy pod Grunwaldem. Po dwuletniej przerwie znów można zobaczyć rekonstrukcję 612 lat temu, 15 lipca 1410 roku, rozegrała się bitwa pod Grunwaldem pomiędzy wojskiem polsko-litewskim a armią Zakonu Krzyżackiego. Zakończyła się... 15 lipca 2022, 5:20 Dni Grunwaldu 2022. Kulminacyjnym punktem inscenizacja Bitwy pod Grunwaldem. Tym razem bez Rosjan W sobotę 16 lipca o godz. 15 na Polach Grunwaldzkich odbędzie się 25. jubileuszowa inscenizacja jednego z największych zwycięstw militarnych polskiego oręża.... 14 lipca 2022, 7:34 Jak wyglądali polegli pod Grunwaldem? Już niedługo się tego dowiemy. Naukowcy zbadają ich szczątki Po 610 latach być może dowiemy się, jak wyglądały twarze rycerzy poległych pod Grunwaldem 15 lipca 1410 roku. Postarają się o to naukowcy z Pomorskiego... 16 kwietnia 2022, 16:02 PLUS Kto wygrał... na Grunwaldzie 15 LIPCA 1410. Siły polsko-litewskie zwyciężają Krzyżaków. W następnych stuleciach trwa spór, kto odegrał decydującą rolę w bitwie. Pretensje zgłaszają Polacy,... 15 lipca 2021, 2:00 PLUS Mamy dwa nagie topory, ale nadal szukamy grobów rycerzy spod Grunwaldu Z doktorem Szymonem Drejem, dyrektorem Muzeum Bitwy pod Grunwaldem rozmawiamy o tym, jakie tajemnice kryją nadal grunwaldzkie pola. 18 września 2020, 5:55 Rycerze znów walczyć będą z Krzyżakami. Dziś zaczął się XV Jarmark Cysterski w Koronowie Dziś rycerze ze ścisłej czołówki Polski zaprezentują się w turnieju bojowym, zaproszą do obozu, dadzą pokaz musztry, a nawet zagrają mecz piłki rycerskiej.... 29 lipca 2017, 13:23 Przy szczęku oręża... [DZIELNICOWYM OKIEM] Tych, którzy od lat jeżdżą na cysterski jarmark i inscenizację bitwy pod Koronowem, zachęcać nie trzeba. Tym natomiast, którzy nigdy jeszcze się na tę imprezę... 19 lipca 2016, 11:30 669 świeczek na urodzinowym torcie. Historyczna inscenizacja wieczorową porą Finałem niedzielnych obchodów rocznicowych będzie inscenizacja historyczna opowiadająca o kulisach nadania praw miejskich, która odbędzie się na Wyspie... 17 kwietnia 2015, 16:51
Bitwa pod Grunwaldem została stoczona 15 lipca 1410r. Na polach pod Grunwaldem stoczono największą w historii średniowiecznej Europy (pod względem liczby uczestników), bitwę między siłami Zakonu krzyżackiego (ok. 21 tys.), pod dowództwem Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingena, a połączonymi siłami polskimi, litewsko-ruskimi i Bitwa pod Grunwaldem to jedno z największych starć średniowiecznej Europy. Wtorkowy poranek 15 lipca 1410 roku był chłodny. Po całonocnej ulewie pozostał tylko niewielki deszcz. Wiatr był na tyle silny, że zrezygnowano z rozstawienia królewskiego namiotu kaplicznego. Na trzeci sygnał trębacza, 40-tysięczna armia polsko-litewska dosiadła koni i ruszyła polnymi drogami na wschód. Piętnastokilometrowy marsz prowadził przez płonące wsie, podpalone przez straż przednią. Minięto Jankowice i Gardyny. Stąd wojsko zakręciło na północ, by przez Turowo i Browinę dotrzeć do położonego nad jeziorem Łubień Ulnowa. Dochodziła godzina ósma. Deszcz przestał padać, zza chmur wyszło słońce. Król Władysław Jagiełło zdecydował się na postój. Na wzgórzu u południowego skraju jeziora czeladź obozowa zajęła się rozstawianiem królewskiego namiotu, bowiem Jagiełło każdy dzień rozpoczynał od wysłuchania mszy. Otoczone lasem jezioro nie było widoczne z oddali. Porastający wzgórze las oraz sąsiadujące z nim zadrzewione wzniesienia nie pozwalały na głębsze wejrzenie w przedpole. Jeszcze przed mszą ubezpieczenia doniosły, że od zachodu zbliżają się główne siły krzyżackie. Król przyjął tę wieść ze spokojem. Zanim zagłębił się w modlitwie, nakazał zaalarmować wojska oraz wysłać kilka chorągwi pod dowództwem marszałka Zbigniewa z Brzezia, by uchwyciwszy kraniec lasu i obserwowały poczynania Krzyżaków. Spokój króla nie był udawany. Zgodnie z planem wojny ustalonym z wielkim księciem litewskim Witoldem podczas zjazdu w Brześciu Litewskim w grudniu 1409 roku, planowano połączenie armii polskiej i litewskiej oraz wyruszenie wprost na krzyżacką stolicę, Malbork. Prawdziwym zamiarem nie było obleganie tej potężnej twierdzy, lecz zmuszenie przeciwnika do stoczenia walnej bitwy. Oczekiwana bitwa właśnie nadchodziła. Przyjęty w Brześciu plan kampanii zakładał starcie generalne. Dotąd wojny Polski z Zakonem miały charakter ograniczony. Do pierwszej z nich doszło na początku XIV wieku, 80 lat po sprowadzeniu Zakonu na ziemie polskie. Począwszy od przybycia Krzyżaków w 1226 roku aż po zajęcie przez nich Pomorza Gdańskiego w roku 1309, Zakonu nie uważano za wroga. Zgodnie z oczekiwaniami księcia Konrada Mazowieckiego, Krzyżacy ujarzmili Prusów, uwalniając Mazowsze od najazdów kłopotliwych sąsiadów z północy. Przyszłość pokazała, że zwalczanie Prusów z pomocą Krzyżaków było jak przysłowiowe gaszenie ognia benzyną. W miejsce konglomeratu plemion, u północnej granicy Polski wyrosło scentralizowane państwo o zasobnym skarbcu i dużych zdolnościach mobilizacyjnych. Samych braci-rycerzy w Zakonie Krzyżackim nie było więcej niż 1500. Jeśli jednak doliczymy do nich służących Zakonowi współbraci, miejscowe rycerstwo zobowiązane do służby wojskowej, najemników i zagranicznych gości, to zdolność mobilizacyjna Zakonu sięgała kilkunastu tysięcy ludzi. Co więcej, Zakon miał ambitne plany poszerzania swych posiadłości. Już w XIII wieku, zanim jeszcze opanowano w całości kraj Prusów, Krzyżacy uzyskali monopol w dziele nawracania na chrześcijaństwo pogańskich Litwinów. Rzecz jasna chodziło o nawracanie z bronią w ręku, jak przystało na zakon rycerski. W 1309 roku Zakon wystąpił przeciw atakującym Gdańsk Brandenburczykom interweniując na prośbę wiernych Władysławowi Łokietkowi obrońców miasta. Odpędziwszy najeźdźców, zakonnicy zajęli miasto i gród, a 13 listopada dokonali rzezi obrońców i mieszczan. Rok potem Zakon zajął całe Pomorze Gdańskie, a wielki mistrz przeniósł się na stałe z Wenecji do Malborka. W ten sposób rozpoczął konflikt polsko-krzyżacki o Pomorze. Wojna z lat 1327-1332 oraz kilkakrotne procesy między Polską a Zakonem nie przyniosły rozstrzygnięcia. Biorąc pod uwagę siłę Zakonu król Kazimierz Wielki zdecydował się zawrzeć z Krzyżakami pokój w Kaliszu w 1343 roku. Na jego mocy Pomorze pozostawało przy Zakonie jako „wieczysta jałmużna”. Sytuacja zmieniła się radykalnie po unii polsko-litewskiej zawartej w 1385 roku. Litwa schyłku XIV wieku nie była już niewielkim państwem. Dzięki ekspansji na tereny księstw ruskich stała się rozległym państwem wręcz imperium, o powierzchni 600 tys. km kw, kilkakrotnie przekraczającej powierzchnię Polski, nie mówiąc już o terytorium Zakonu. Oficjalnie pogańska, miała Litwa pod swą władzą licznych prawosławnych poddanych, których nie zmuszano do porzucenia chrześcijaństwa. Rosnąca potęga Litwy była neutralizowana przez Zakon dzięki wykorzystaniu rywalizacji między potomkami księcia Giedymina. Zaangażowanie Litwinów na wschodzie powodowało, że rycerze zakonni wspierani przez cudzoziemców przybywających by walczyć z poganami, pustoszyli północną część kraju. Konflikt polsko-krzyżacki wszedł w nową fazę, gdy w 1401 roku doszło do porozumienia Witolda z Jagiełłą, kończącego wieloletni konflikt między nimi. Choć pierwsze powstanie na rządzonej przez Krzyżaków Żmudzi, które wybuchło w 1401 roku zostało stłumione, następny konflikt był nieuchronny. Rządzący Zakonem od 1407 roku wielki mistrz Ulryk von Jungingen szykował się do wojny, o czym świadczą zapasy broni gromadzone w przeddzień wojny przekraczające roczne możliwości produkcyjne całego polskiego przemysłu zbrojeniowego. Wielka wojna. Jak doszło do bitwy pod Grunwaldem? Gdy w 1409 roku wybuchło kolejne powstanie na Żmudzi, a do Malborka udał się jako polski poseł arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Kurowski, wielki mistrz zdecydowany był na wojnę. Gdy Kurowski wdał się w ustną sprzeczkę z von Jungingenem, ten skorzystał z okazji i wypowiedział wojnę. Wkrótce potem, w końcu 1409 roku, siły krzyżackie zajęły przygraniczną ziemię dobrzyńską. Jak zwykle, nie oszczędzano ani przeciwnika, ani ludności cywilnej. Największym ciosem okazało się zdobycie Bydgoszczy, opanowanej dzięki zdradzie mieszczan. Miasto odzyskano szturmem w październiku 1409 roku, po czym Władysław Jagiełło zgodził się na rozejm do zachodu słońca 24 czerwca 1410 roku. Czytaj też:Władysław II Jagiełło – litewski niedźwiedź na polskim tronie Tymczasem trwały przygotowania polsko-litewskie. Zimę spędzono rozsyłając wici, uzupełniając szeregi o najemników, kompletując uzbrojenie i polując, by zaopatrzyć armię w żywność na czas kampanii. A wojska spodziewano się niemało. Dziś ocenia się liczebność rycerstwa polskiego pod Grunwaldem na 20 tys., podczas gdy pod litewskimi 40. chorągwiami stanąć mogło około 10 tys. ludzi. Mowa tu tylko o konnych wojownikach, a należy do tego dodać przecież obsługę taborów i czeladź obozową. Wielka armia mogła liczyć i 40 tys. ludzi. Siły krzyżackie zmobilizowane na wojnę ocenia się na nieco ponad 20 tys., z czego część rozrzucono po zamkach wzdłuż Wisły. . 146 483 476 378 187 33 113 19

karykatura bitwy pod grunwaldem